Powiem więcej, jest to takie gówno, które po tygodniu spowodowało u mnie drgania całego kokpitu w pewnym zakresie obrotów podczas przyspieszania i trzeba było rozebrać podszybie, żeby się do tego dostać i dać odpowiednie podkładki od tej chwili cisza Podobnie miał kolega Ojciec (który zresztą przekazał mi instrukcję naprawy - dzięki ), a u Ciebie Sebastian75 też coś takiego stwierdziłeś?
Jak u Was wygląda coroczny przegląd diagnostyczny na SKP w kwestii przejechania ścieżki diagnostycznej, a mianowicie - Wy sami siedzicie za kółkiem czy diagnosta?
U mnie na SKP gdzie od lat robię przeglądy jest 2 diagnostów i w zależności na którego się trafi to jeden każe jechać samemu i podaje komendy, a drugi każe wysiadać i samemu jedzie. Zirytował mnie właśnie ten drugi, pomijam kwestię, że wsiada za kółko nieswojego auta, to jeszcze sprawia wrażenie jakby średnio potrafił obsługiwać sprzęgło, aż mnie zabolało jak potraktował samochód mojej żony. Na moją uprzejmą uwagę, że sam chcę przejechać, zaczął się mądrować, że to on musi przejeżdżać.
Jak to jest u Was, czy jest jakiś przepis mówiący, że diagnosta ma siedzieć za kółkiem?
Zastanawia mnie to także w odniesieniu do głośnej sprawy z myjni samochodowej gdzie pracownik nie mający prawka przeparkowując auto klienta robił je, a ubezpieczyciel nie wypłacił odszkodowania bo "właściciel winien się upewnić czy wszyscy pracownicy mieli prawo jazdy".
..za każdym razem jak byłem - róznymi parchami - ścieżkę przejeżdżał diagnosta, co było dla mnie poniekąd zrozumiałe, cobym się - na ten przykład - nie wkitrał do kanału alebo co....
Mój ojciec jest diagnostą i po tym jak musieli wyciągać jakieś auto z kanału, bo jakiś kierowca roku sobie nie poradził, to już zawsze wjeżdża i wyjeżdża sam z kanału.
Zastanawia mnie to także w odniesieniu do głośnej sprawy z myjni samochodowej gdzie pracownik nie mający prawka przeparkowując auto klienta robił je, a ubezpieczyciel nie wypłacił odszkodowania bo "właściciel winien się upewnić czy wszyscy pracownicy mieli prawo jazdy".
to akurat chodzi o to, ze gosc ze zlego ubezpieczenia to likwidowal.
a u mnie zawsze diagnosta sam jedzie i to raczej zrozumiale.
Tam, gdzie przez ponad 10 lat jeździłem na przeglądy, diagnosta stał z boku i po kolei sprawdzał co i jak, a ja siedziałem w aucie.
Po zmianie (likwidacja poprzedniej SKP), nadal sam obsługuję auto na przeglądach. Nie widzę też potrzeby, aby kogokolwiek wpuszczać za kierownicę.
Przez parę lat była w Poznaniu akcja darmowych badań przed zimą - a, że Favoritka to starsze auto, to korzystałem - tylko na jednej stacji - celowo inna niż ta, na którą zwykle jeździłem, diagnosta chciał samemu przeprowadzić auto przez ścieżkę badań.
Skoda Octavia II 1.6 Mint 2008 LPG (@STAG)
FSO Polonez Caro Plus 1.6 GSi 1999 LPG
A to ciekawe co piszecie, bo prawko mam od 17 lat i trochę już przeglądów zaliczyłem, a ani razu żaden diagnosta nie wsiadł za kółko mojego auta, zawsze sam przejeżdżam.
Od lat gdzie nie pojadę w Gdańsku, dowolnym samochodem, to po ścieżce jedzie diagnosta. I zwykle bawi się tym pilotem, kontrolując rozkład siły hamowania i zbieżność. A niech sobie jedzie, byle folię przedtem pościelił na fotelu
ja zawsze sam przejeżdżam ścieżkę, diagności tam gdzie robię przeglądy pytają się czy klienta czy da radę przejechać i jeśli tak, to tylko mówią co jak i kiedy
Bardzo ciekawy temat wyniknął.
Moim samochodem po ścieżce porusza się diagnosta. ma pilota i nim wszystko sobie tam zmienia.
Jedynie prosi o pomoc jak bzyq_74, napisał wyżej przy światłach.
Gdzie nie jeździłem zawsze diagnosta przejeżdża. Sam ponad rok pracowałem jako diagnosta na Rolnej w K-cach i zawsze diagności wsiadali za kółko, nigdy własciciel pojazdu. Jedynie przy szarpakach i aby sprawdzić światła to diagnosta zamieniał się z właścicielem
Jetsem w Angolandzie od 7 lat. Tutaj jest nie do pomyślenia, żeby samemu przejeżdżać ścieżkę, ale to chyba bardziej ze względów bezpieczeństwa. Oni tu mają bzika na tym punkcie. Od paru lat robię przeglądy w jednym warsztacie I chłopaki mnie tu już znają. Dlatego na chwilę mogę nawet wejść na hale, bo normalnie to jest zakaz. Diagnosta jest od diagnozowania, a klient od picia kawy w poczekalni.
No, to niech diagnozuje, czyli obserwuje wskazania przyrządów
I to właśnie robi wsiadając za kierownicę sprawdzanego pojazdu i jadąc przez scieżkę diagnostyczną. W tym czasie organoleptycznie sprawdza urządzenia w samochodzie
Wszyscy mający xxx lat za kółkiem wsiadając do obcego auta już na pierwszy "rzut oka" wyczuwają jak działają urzadzenia (kiera z kolumną, pedały, fotel, włączniki, przełączniki, itd.)
Nie wszyscy dbaja o swoje pojazdy i w kabinie uprawiają "druciarstwo"
O I 1,9 TDI AHF < SLX > <1Z1Z (9910)> miłe wspomnienia
O II FL < Ambition > <2G2G> powoli do przodu
=================================================
Kurczę, nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że sam mógłbym przejeżdzać ścieżkę w SKP... Ja w każdym razie nie spotkałem się z tym, aby diagnosta starał się zepsuć mi sprzęgło czy inne końcówki drążka.
Komentarz